69,90 kg czyli jak utrzymać stałą wagę przez 7 lat. Jak mówi Albert Einstein “Jesteś tym co robisz, a nie tym co mówisz że zrobisz”.
Zgodnie z tą maksymą zacząłem działać. Po przemyśleniach w sklepie z odzieżą od razu zabrałem się do zmiany dotychczasowego trybu życia. Żeby dobrze czuć się w swoim ubraniu i czuć się w nim pewnie potrzebowałem zmiany. Dbanie o własny wizerunek to motywacja z poziomu środowiska. Ale kiedy zadałem sobie pytanie – co mi daje budowanie własnego wizerunku? Odpowiedzią była pewność siebie.
Czasem trudno jest spojrzeć na siebie tak, jak widzą nas inni. Wszyscy mamy słabe punkty i często nie umiemy ich dostrzec. Kiedy mam świadomość, że jestem obserwowany i oceniany, to kiedy wyglądam tak jak chcę – czuje się pewniej. Jest jeszcze jedna ważna rzecz, która daje mi pewność siebie. To kontrola nad własnym życiem i własną sylwetką. Kiedy mam kontrolę nad swoim ciałem i potrafię je doprowadzić do pożądanego stanu, do odpowiedniej formy fizycznej, do odpowiedniej wagi. To oznacza, że nad nim panuje. Kiedy jeszcze potrafię utrzymać ten stan przez określony czas, to potwierdzenie, że cały czas mam kontrolę. To poczucie, przekonanie daje mi pewność siebie a to już jest motywacja z poziomu tożsamości. Jestem pewny siebie. Na takim poziomie motywacji warto pracować. Wtedy mamy większą pewność osiągnięcia trwałego rezultatu, zgodnie z piramidą motywacji stworzoną przez Roberta Diltsa.
Wyznaczyłem sobie cel – zadanie. Pomyślałem, że zrobię sobie wspaniały prezent na 40 urodziny. Miałem do tego czasu 9 miesięcy. Zacząłem od liczenia kalorii. Nie chciałem rezygnować z produktów, które lubię i są już od dawana w moim wzorcu żywieniowym. Znalazłem odpowiednią aplikację i zacząłem uzupełniać dzienne pobieranie paliwa. Dzięki temu podejściu zacząłem świadomie spożywać posiłki. Wcześniej nie wiedziałem, że plasterek żółtego sera to 120 kalorii a kromka chleba to 100 kalorii. Nie wiedziałem, że jajko sadzone ma 90 kalorii a pomidor tylko 30 kalorii.
Wyznaczyłem sobie dzienny limit 1600 kalorii i wstukiwałam do telefonu każdy posiłek. I wiecie co? Po miesiącu zrzuciłem 2 kg. Co ważniejsze zyskałem świadomość ile kalorii ma dana potrawa, posiłek nawet dany składnik. Wiedziałem też ile kalorii zużywam podczas spaceru, jazdy rowerem czy jazdy na rolkach. Po 3 miesiącach znałem już wszystko na pamięć. Kiedy kilka miesięcy później prowadziłem szkolenie dla pielęgniarek cukrzycowych brylowałem wiedzą o kaloriach. Wiedziałem ile kalorii ma kostka czekolady, zupa pomidorowa z ryżem czy z makaronem. Po 6 miesiącach zszedłem do upragnionej wagi 69,9 kg.
I wiecie co? Utrzymuje tą wagę już 7 lat. Sekret jest prosty. Kiedy staje na wagę rano i widzę że jest 70,5 kg to znaczy że idę w złym kierunku. Od razu wprowadzam program naprawczy. Odmawiam sobie czarnej czekolady do herbaty po śniadaniu, lub rezygnuję z ulubionej szarlotki z lodami w Costa Coffee. Czasem nawet odmawiam sobie popcornu podczas hedonistycznych piątkowych wieczorów kinowych z moją córką 🙂
Dziś nie używam już aplikacji ponieważ większość składu diety pamietam a co ważniejsze jem mniej. Jem też mniejsze porcje, bo żołądek po tylu latach się do takich porcji przyzwyczaił. Pilnuje tylko żeby się nie przejadać i nie podjadać bo podjadanie to pierwszy krok do nadwagi.
Poniżej przykładowy dzień z liczonymi kaloriami przy założeniu 1600 kalorii/dziennie:
Co sobie bierzesz z tej historii?
Pomogę urzeczywistnić Twój pierwszy krok w dokonaniu zamierzonej przez Ciebie zmiany.
Wszystko wydaje się być proste, a diabeł tkwi w szczegółach. Kompleksowe podejście do sprawy i żelazna konsekwencja. Pozazdrościć!
Dokładnie tak. Oczywiście każdy z nas jest inny i potrzebuje innego typu rozwiązań. W moim przypadku jest tak że uwielbiam dyscyplinę dlatego łatwo mi to przychodzi 🙂